Od 14 roku życia byłam we wspólnocie. Fascynowało mnie przebywanie z ludźmi, którzy świadomie wybierali Jezusa. Szybko okazało się, że we wspólnocie nie jest łatwo, abym mogła wzrastać trzeba z siebie wiele dawać, ale tez mocno nad sobą pracować, by się wzajemnie nie ranić.
Dostałam jednak obietnice wspólnoty. W kolejnych wspólnotach, do których trafiałam miałam poczucie ogromnych trudności, zablokowania przed działaniem Boga. Początki Sursum Corda w nowym miejscu i z nowym pasterzem tez nie były łatwe – trudności w komunikacji, prowadzeniu uwielbień, przejmowanie kursów… Jednak w tym wszystkim zawsze pamiętałam o „bądź wola Twoja”.
Jednak po 5 latach widzę z perspektywy czasu, jak bardzo Bóg mnie rozwija przez bycie we wspólnocie. Dzięki wspólnocie nauczyłam się żyć w postawie i modlitwie uwielbienia, która poszerza moje serce i horyzonty ludzkiego postrzegania rzeczywistości, jestem naocznym świadkiem uzdrowień, nawróceń, przemiany serc i wzrostu poczucia jedności i miłości we wspólnocie. Sama nieustannie przyzywam nawrócenie i uzdrowienia. W trudach życia mam wsparcie i wstawiennictwo. Gdy ja słabnę jest grupa ludzi, którzy mnie poniosą. Mogę z dumą powiedzieć, że moja wspólnota jest zewangelizowana i ewangelizująca, bo Jezus jest w centrum i wciąż przeprowadzamy nowe osoby do Niego. Zachęcam każdego, kto jest niezdecydowany, by zaryzykował deklaracja, ze to właśnie Sursum Corda jest moim miejscem w Kościele. Bo oddanie się na służbę we Wspólnocie SNE przynosi 100 krotny owoc! Za wypełnienie Bożej obietnicy bycia w żywej i odpowiedzialnej wspólnocie – Chwała Panu!