Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale – jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię – dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie».
Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, dokąd idziesz?»
Odpowiedział Mu Jezus: «Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz».Powiedział Mu Piotr: «Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie».
Odpowiedział Jezus: «Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz».(J 33. 36-38)
Piotr zapewnia Pana Jezusa o tym, że odda życie za Niego. Polega on na swojej ludzkiej słabej woli, a nie na Jezusie. Piotr dopiero gdy upadł poznał, że jest słabym człowiekiem i był w stanie na tyle się otworzyć na łaskę Bożą, żeby stać się skalą.W dialogu po zmartwychwstaniu Pan Jezus pytał go jedynie o miłość: Czy Mnie kochasz? Kiedy Jezus zapytał o to już trzeci raz, Piotr powiedział: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham (J 21,17). Piotr wiedział, że niewiele sam wie o sobie, że to, kim jest i co w nim tkwi, wie jedynie Bóg. Ta świadomość, która jest pokorą, stała się dla niego podstawą otwarcia na Boże działanie.
Przyjęcie własnej słabości staje się i dla nas ogromną szansą autentycznego otwarcia na Boga. Na tym chyba zasadniczo polega dzisiaj przyjęcie własnego krzyża i przez to autentyczne wejście do grona Jego uczniów. Nie marnujmy tej szansy na spotkanie z miłosiernym Panem w naszych słabościach. Jesteśmy bowiem zbawieni przez łaskę, a nie przez własny wysiłek, przez własną doskonałość. I w tym kontekście pojawia się słabość i jej rola w zbawieniu. To dzięki doświadczeniu swojej własnej słabości pojawia się możliwość prawdziwego otwarcia na działanie Boga w nas.