Tak mówi Pan:«Dałem im przykazanie: „Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze wiodło”.Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli za zatwardziałością swych przewrotnych serc; obrócili się plecami, a nie twarzą.Od dnia, kiedy przodkowie wasi wyszli z ziemi egipskiej, do dnia dzisiejszego posyłałem do was wszystkie moje sługi, proroków, każdego dnia, bezustannie, lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali uszu.Uczynili twardym swój kark, stali się gorsi niż ich przodkowie. Oznajmisz im wszystkie te słowa, ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi.I powiesz im: „To jest naród, który nie usłuchał głosu Pana, swego Boga, i nie przyjął pouczenia. Przepadła wierność, znikła z ich ust”».(Jr 7, 23-28)
Jeżeli Pan jest naszym Bogiem, to Jego słowo, Jego polecenie powinno być czymś najważniejszym, obowiązującym dla nas. Inaczej nasza wiara staje się subiektywnym przeżyciem, niemającym żadnej konsekwencji w życiu, a nakazy Boga można dowolnie interpretować i zmieniać. Przedziwne jest nasze nieposłuszeństwo. To zjawisko się stale powtarza w życiu każdego pokolenia i w życiu każdego człowieka. Właściwie wiele wiemy, znamy Boże przykazania, Jego wolę, a tak naprawdę nie wypełniamy tego, czego On od nas oczekuje. Dlaczego tak jest? Dlaczego stwarzamy sobie pozory, udajemy, że wszystko jest w porządku, że czegoś nie widzimy…? Dlaczego potrzeba wstrząsu, abyśmy wreszcie poważnie potraktowali Boże polecenia i obietnice? Dlaczego nasze serce jest tak nieskore do uwierzenia?