Choć nasze życie częstokroć pędzi w oparach codzienności, mimo to każdego dnia nasze oczy oglądają tyle cudownych, niezwykłych barw. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się czym jest kolor, czym jest jego istota?
Pierwsza myśl jaka przychodzi niejako naturalnie do głowy, że jest to cecha fizyczna materii. Lecz sam materiał nie wystarczy. Przecież w zupełnej ciemności nie ujrzymy żadnej barwy. Jest to tylko i wyłącznie zdolność do odbijania światła, w pewnym widzialnym zakresie, którą nasz zmysł wzroku interpretuje jako kolor. Jest to zatem pewnego rodzaju imaginacja.
Jakże podobnie jest z naszym życiem. Jakże często myślimy że jego barwa, jego pełnia nasycenia, to nasze przyziemne sprawy, nasze decyzje, nasze rozterki serca, nasza przeszłość, czy też nasza niepewna przyszłość. Tymczasem umyka nam sedno sprawy. To konkluzja, że bez Bożego światła, wszystko spowija mrok grzechu. Jakże mamy rozeznać kolory życia, skoro nie widzimy nawet samych siebie?
Dopiero gdy wchodzimy w Bożą prawdę, ujrzymy pierwszy promyk jego światła. Wtedy zaczynamy widzieć barwy. Pierwsze podstawowe: czernie i brunaty, nasze grzechy, wady i niedoskonałości. Potem żółcie i czerwienie: skłonności, predyspozycje i opinie. Dopiero po dłuższym czasie nasze oczy przyzwyczajają się do tego niezwykłego blasku, zaczynamy widzieć fiolety: nasze emocje, reakcje oraz myśli. Gdy dość długo stoimy w świetle zaczynamy dostrzegać zielenie: nasze nadzieje, cel dążeń, pragnienia serca. Przedostatni widzimy błękit: naszą ludzką miłość, naszą największa siłę aby wreszcie po latach, dojrzeć i wyostrzyć wzrok na tyle, by w tym wszystkim dojrzeć biel: miłość Boga do nas, która jest tak czysta i nieskazitelna, że nieuchwytna, kiedy nie przebywamy w Jego bliskości, nie trwamy w Jego łasce.
Wszystko to opisałem tak szczegółowo, ponieważ nasza wspólnota, poznała jedną z tych wyjątkowych osób, które mają dar, widzieć tą niezwykłą paletę kolorów życia. Na nasze zaproszenie przybyła do nas Pani Ewa Domańska, aby podczas wieczoru autorskiego, w swoich pięknych, głębokich utworach, ubogaconych czystym dźwiękiem głosu oraz harmonią muzyki, opowiedzieć swoją historię o Kolorach Życia.
Była to historia pełna, wyrażona zarówno w gamie swoich emocji jak i dojrzałości, która swoim wydźwiękiem zmuszała do przemyśleń, do zaangażowania się w nią w kompletnie, czerpania inspiracji, a nade wszystko rodząca w sercu nadzieję.
Każdy w życiu ma swoją historię i choć zapewne są one różne, to nie są one od siebie aż tak odmienne. Każdy przeżywa w swoim życiu wzloty i upadki. Odkrywa kolejne odcienie szarości, aż w końcu odkrywa, że prawdziwe kolory życia to symfonia barw.
Nikt nie żyje wyłącznie w jasnych barwach lub tylko w ciemnych. Nasze drogi mieszają je ze sobą w różnym stopniu. Kluczem jest ich akceptacja i poszukiwanie kolejnej, tej jedynej właściwej dla siebie. Tej, która da nam spełnienie, obdarzy spokojem i po której kroczenie wywołuje czysty, niczym nieskalany uśmiech na twarzy. Jakbyśmy znów byli dziećmi, ufnymi że kolejny dzień to nie tylko wyzwanie, lecz dar i szczęście. Że każdym rogiem, czeka na nas coś wspaniałego, niesamowitego i wartego każdego wysiłku.
Na końcu chciałem wspomnieć że Pani Ewa to osoba niewidoma lecz już po paru jej utworach zrozumiałem, że widzi od nas o niebo lepiej, ponieważ fałszywe kolory widziane oczyma, nie mają dla niej żadnego znaczenia, gdyż patrzy na życie swoim sercem, a wtedy nie ma ono żadnych tajemnic.
Mateusz Wojtyna