Może nie zawsze zmiana jest nagła i drastyczna, ale musi być prawdziwa. Musi dojść do głębi, do korzeni naszego jestestwa. Tworzy w nas niepokój, którego nie możemy zagłuszyć ani zbyć; nie możemy przed nim uciec. Będzie nas dręczyć dopóty, dopóki nie damy ujścia tej kumulacji uczuć. A wtedy, gdy serce pęka jak skała, wypływa z niego strumień łez, który jest obfity, jak rzeka; źródło naszego oczyszczenia. To jest właśnie nawrócenie.
Matanoia, czyli zmiana myślenia
Metanoia – zmiana myślenia, zrozumienie, że chęć przemiany, zmiany dotychczasowego życia, nie wynika z bólu sumienia czy chęci zaprzestania popełniania grzechów, lecz wypływa z miłości: do siebie samych, a przez to do naszego Boga. Bo przyjmujemy, że On stworzył nas innych, a my, przez swoje grzeszne nieposłuszeństwa, sami odebraliśmy swoje szanse na szczęście, tak wiele razy…
Mimo to, On nie ustaje w wysiłkach, żeby coś zmienić, ponieważ szanuje naszą wolną wolę. Dozwala nam posmakować goryczy różnych trudnych zdarzeń, ale zawsze jest w nich nuta otrzeźwienia, wręcz przebłysk, żeby wyrwać nas z marazmu, z naszego otępienia, żeby przyjść do Niego, krzyczeć i płakać: jak jest nam źle, jacy jesteśmy słabi i grzeszni, i że bez Niego nic nie możemy uczynić, żadnej zmiany. Możemy się tylko wić, krążyć wokół własnej osi, nakręcając spiralę własnego nieszczęścia. Tylko On daje nam zrozumienie, mądrość i wolność.
Miłość i wolność
Dziś rozumiem, jak nigdy wcześniej, że nie istnieje miłość bez wolności, bo czymże by była? Głuchym obowiązkiem, który nie ma żadnego pokrycia z prawdziwą kwintesencją miłości, czyli wyborem, którego chcemy dokonać. Odrzucanie swoich słabości, swojego grzechu, aby być dobrym dla siebie i dla innych, aby uczynić swoje i ich życie pełnym ciepła i radości, to jest miłość, do której powołuje nas Bóg. Jak nie byłoby nam ciężko, czy mamy prawo narzekać? Tak, ale nie mamy prawa, aby się poddawać, aby tkwić w swojej skorupie, bo nie robiąc nic, też dokonujemy wyboru. Tego najsmutniejszego, oddając czas swojego życia rozpaczy i stagnacji, która nie ma żadnej wartości i przybliża nas do ostatecznego upadku.
Krok ku zmianie
Zamiast tego, wystarczy jeden, najmniejszy krok każdego dnia ku zmianie. Czasem wyda się, że to takie nic: niekupienie niepotrzebnej rzeczy, odmówienie sobie smacznej przekąski, poświęcenie dłuższej chwili zwykłym codziennym czynnościom, nieodkładanie spraw, większe skupienie na modlitwie. Te najmniejsze chwile, tak często zaniedbywane, budują całokształt. Przecież dom zbudowany na ziarnkach piasku runie, a ten na solidnej skale ostanie się nienaruszony. Ta skała to cierpliwość. Często chcemy pójść na skróty, byleby uzyskać żądany efekt. Takie rozwiązanie to mit. Tak istotna, ba, może najistotniejsza część naszego pragnienia, to droga, po której do Niego dojdziemy. Inaczej straci ono swoją pierwotną, unikalną dla nas wartość. Jeżeli ściągamy na studiach, dostajemy pracę po znajomości, mamy poczucie dostania czegoś, na co nie zasługujemy. Przez to istnieje duża szansa, że za każdym kolejnym razem pójdziemy tym samym skrótem w myśl, że to już znamy i nie ryzykujemy…
A prawda jest taka, że nie mamy poczucia własnej wartości i godności, nie jesteśmy pewni, że uczciwą drogą dojdziemy do tego samego efektu i z naszej słabości czynimy swoją siłę, co, po latach, ma opłakane skutki. Bo, jak słaby rodzic może wychować silne dziecko? Czy może tak kontrowersyjny temat, jak seks przedmałżeński… To oparcie wprost związku dwojga ludzi nie na ich relacji, a na instynkcie, który, po latach młodości ma swój koniec. Nie muszę długo szukać dowodu, bo widoczne fale rozwodów, czy też drugie, trzecie, czwarte małżeństwo przestało kogokolwiek dziwić.
Przemiana świata zaczyna się od siebie samego
Czy da się cokolwiek zmienić, jeżeli obraz świata wydaje się taki beznadziejny? Tak, zawsze trzeba zacząć od siebie. Dawać przykład własnym życiem, bo, jeżeli choć jedna osoba zainteresuje się moją przemianą, moim pięknem jako człowieka wierzącego, to jest nadzieja także na jej przemianę. Ta inspiracja dobrym, wartościowym życiem pójdzie dalej. Dlaczego boimy się zmienić swoje życie, skoro do stracenia mamy właściwie tylko to, co znamy? To, co jest nam niewystarczające. A do zyskania mamy wszystko – życie wieczne.
Mateusz