Nastało lato. Czuć je w każdym oddechu, widać na każdej ulicy, skwerze oraz na łonie natury.
Nie inaczej jest w naszej wspólnocie w Warszawie. Przyjemny żar słońca tylko rozpala Nas do działania. Wspólnota wzrasta, widać to gołym okiem. A nasze działanie zatacza coraz szersze kręgi.
W ostatnie dni czerwca 2021 nasza wspólnota zaznała ogromu wrażeń. Warto je pokrótce streścić, aby utrwalić te piękne chwile oraz serdecznie podziękować sobie za wzajemną pracę, za nasze relacje, za piękne przeżycia. I co najważniejsze, za wszelkie trudne chwile, które jednak są warte naszych poświęceń, bo, jak widać, przynoszą owoce i to obfite!
Zaczynając od początku tygodnia: w poniedziałek 29 czerwca, dzięki uprzejmości Duszpasterstwa Akademickiego św. Klemensa (DA Klemens), zostaliśmy zaproszeni do wspólnego świętowania w ogrodach Redemptorystów. Zaczęliśmy je od uwielbienia naszego Pana, który obdarza nas pełnią swoich łask. Następnie zasiedliśmy do wspólnej kolacji, będącej swoistym podsumowaniem roku wspólnoty i idealnym momentem wytchnienia w przedwakacyjnym zabieganiu. Była to także specjalna i uroczysta wieczerza, ponieważ był to przeddzień uroczystości Świętych Piotra i Pawła i imienin naszego ojca: Pawła Drobota. Wręczyliśmy piękne prezenty w podziękowaniu za duchowe prowadzenie, moc nauczania, mnogość udzielonych sakramentów i rad oraz, co nie mniej ważne, ogromu cierpliwości do naszych wspólnot! Jako, że mamy we wspólnotach aż trzech Piotrów, świętowaliśmy również ich imieniny, życząc wszelkiej pomyślności na ich drodze (sto lat we wspólnocie! 😉 ) Każdy z nas otrzymał Słowo Boże, po czym rozpoczęliśmy biesiadę.
Uczta była wspaniała, na stole pojawiły się same rarytasy, zaczynając od standardowych słonych i słodkich przekąsek, przeróżnych mięs prosto z grilla, przepysznych sałatek, poprzez ciasta, na pięknym, bezowym torcie kończąc. (Jeszcze raz dziękuję za ogrom serca, jaki włożyliście w przygotowania!). Ucztowanie trwało w najlepsze, przy gwarze radosnych rozmów i pełni uśmiechów przez długi czas, a gdy w końcu wszyscy zostali zaspokojeni posiłkiem zarówno duchowym, jak i cielesnym, nadeszła pora na zabawę: tańce!
Muzyka roznosiła się szerokim echem, gdy na parkiet wkroczyły nasze połączone wspólnoty! Zaczęliśmy od wspólnego tańca: Belgijki, która rozruszała nasze ciała i przygotowała do dalszego świętowania. Potem było tylko lepiej. Muzyka klubowa i latynoska wzbudziła żar w oczach naszych przystojnych Panów, którzy coraz chętniej prosili do tańca nasze przepiękne Panie.
Tańce i rozmowy trwały prawie do północy, tyle, że wszystko, co dobre, szybko się kończy. Ten wieczór musiał dobiec końca, lecz wspomnienia zostaną z nami na długi czas. Oby poruszały nasze serca do działania, nie dla nas samych, ale ku chwale Boga w czasie i wieczności!
Rozpalony ogniem Bożym, życzy
Mateusz